środa, 20 lipca 2011

Plażowanie po chińsku

Nasi koledzy z Chin zorganizowali nam wycieczkę na pobliską plażę poza miasto. Okazało się, że po raz kolejny nasze wyobrażenia nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Wynajęty „domek na plaży” okazał się zwykłym domem mieszkalnym, w którym właściciele udostępnili nam po prostu najwyższe piętro. Z tarasu mieliśmy świetny widok na pobliskie koszary wojskowe oraz skład amunicji, na których tle pasły się owce. 
W porze obiadowej według zapowiedzi miał odbyć się grill. I odbył się. Chińczycy na ruszt wrzucili krewetki, kałamarnice, małże, tofu, pieczarki, parówki oraz…. serca kurczaka na patyku. Doznania smakowe ciekawe, ale oddała bym wszystko za porządnie zamarynowaną karkówkę. 
Spacer po okolicy zakończył się integracją z chińską orkiestrą wojskową, której radosną twórczość udało mi się nawet sfilmować. Na koniec zostaliśmy za to sterroryzowani przez syna właściciela zaopatrzonego w pistolet na wodę. 

















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz